Sycylia, otoczona zewsząd morzem, obfituje w ryby i owoce morza. Wybrzeże Sycylii podzielono na trzy, obfitujące w owoce morza (tak, tak, ryba to też owoc morza) części: wybrzeże wschodnie z wybrzeżem Cyklopa (pomiędzy Katanią a Aci Trezza) oraz wybrzeże północne i południowe.
Z każdego wybrzeża wypływają kutry rybackie na połowy ryb i owoców morza. Na wybrzeżu wschodnim łowi się mieczniki, co zresztą robi się w bardzo charakterystyczny sposób.
Najszybciej możecie zobaczyć to przepływając przez Cieśninę Messyńską, między mitologiczną Scyllą i Charybdą. Na południowym najczęściej łowi się barweny, małże, makrele i okonie a do zachodnich portów wyspy trafiają tuńczyki oraz sardele. Północne wybrzeża bogate są w morlesze, kałamarnice, mątwy, skorupiaki, małże oraz kielce. Prawdziwym skarbem wód sycylijskich oprócz miecznika jest tuńczyk a mattanza to tradycyjna forma jego połowu.
Z tej najpopularniejszej (i stosunkowo drogiej) ryby robi się na wyspie: bottarga di tonno (ikra tuńczyka, smażona lub jedzona na surowo),
musciuma (dojrzewający, solony filet tuńczyka – dodatek do sałatek) oraz tonno alla palermitana (tuńczyk po palermsku z białym winem, rozmarynem, czosnkiem oraz sardelami.
Tuńczyka jada się te na surowo, jako carpaccio lub z grilla.
Wpływy innych państw sprawiły, że kuchnia sycylijska opiera się również na takich produktach jak: morele, rodzynki, gałka muszkatołowa, goździki, cynamon, kakao oraz drób (przede wszystkim indyki). Znajdujemy tu także cytrusy, melony, kukurydzę, pomidory, dynię, cukinię, kapary oraz ryż i szafran. Sycylia to największe zagłębie owoców cytrusowych we Włoszech. Po Arabach Sycylijczycy odziedziczyli zamiłowanie do słodkich deserów z dodatkiem fig i migdałów. Do najsłynniejszych osobliwości Palermo należą frutta martorana– słodycze z marcepanu uformowane w kształcie owoców i warzyw.
Tradycyjnym typowym dla regionu ciastem jest okrągłe buccellato, które rodzice chrzestni wręczają swoim chrześniakom w dniu chrztu.
Od wielkości ciasta zależy jak wielkie powodzenie zapewni się dzieciom, dlatego baby te urastają do imponujących rozmiarów. Sycylijczycy są mistrzami mrożenia rozmaitych soków ze wszystkich dostępnych tam egzotycznych owoców. Ulubionym deserem (i nie tylko – ale o tym później) jest granita – rodzaj sorbetu o konsystencji musu i smaku, który powstaje z połączenia soku cytrynowego, soku z mandarynek, kawy, mięty migdałów i jaśminu.
Jak wygląda mandziaroharmonogram 🙂 Sycylijczyka? Generalnie mieszkańcy wyspy starają się nie jadać w pełnym słońcu, dlatego też, ich pory posiłków są delikatnie mówiąc nieco odmienne.
Śniadanie (prima colazione) jak wcześnie, kto może, nie później jednak niż do 9oo. Śniadania na Sycylii są na słodko i bardzo niewielkie, ot standardowo, cappuccino lub kawa z dużą ilością mleka oraz słodki rogalik z czekoladą lub dżemem (caffe e cornetto). W miesiące ciepłe (od groma ich tu!) śniadanie to granita z brioszą.
Briosz to charakterystyczna pszenna bułeczka z dzyndzelkiem 🙂 na wierzchu, natomiast granita to coś, za co oddałbym w Polsce lewą nogę (sąsiada z góry). Granita jest przysmakiem sycylijskim a szczególnie regionu Katanii. Całe Włochy próbują naśladować jej produkcję, lecz wyroby te mają niewiele wspólnego z oryginałem. Jest to rodzaj sorbetu o konsystencji musu i smaku, który powstaje z połączenia soku cytrynowego, soku z mandarynek, kawy, mięty migdałów i jaśminu. Rodowodu granity możemy szukać w jadłospisach Greków i Rzymian (tzw. śnieg z Olimpu w Grecji) a Aleksander Macedoński, tak jak ja, okazał się lodową dziwką. Jednak zasługa za wynalezienie współczesnej granity należy się Arabom, którzy w kulturze kulinarnej Sycylii zaszczepili cytrusy i trzcinę cukrową. W II połowie XVII wieku młody Sycylijczyk Francesco Procopio zachwycał podniebienia Francuzów swoją granitą podawaną w „Le Prokopa” w Paryżu, za co dostał „licencję królewską” od Ludwika XIV na jej produkowanie.
Lunch (pranzo zwany też drugim śniadaniem) jest posiłkiem już bardziej bogatym. Składa się z dania mięsnego, dania mącznego i owoców. Jadany jest nie wcześniej niż o godzinie 1200 i nie później niż 1300. Potem, gdy słońce jest już najwyżej, następuje czas riposo, czyli czas sjesty.
W sycylijskim (tak, tak, istnieje lu Sicilianu) nie występuje słowo sjesta.
Ostatni z posiłków, czyli obiad (w zasadzie obiadokolacja – cena) rozpoczyna się nie wcześniej niż o godzinie 2000 (najlepiej 2100) jest najważniejszym posiłkiem – ucztą dnia. Na początek podawane są przystawki (antipasti) zarówno gorące jak i zimne, następnie danie pierwsze (primi piatti) to danie mączne np. makaron (la pasta), lub zupa (minestra). Głównym daniem jest danie drugie (secondo piatti), które najczęściej jest daniem mięsnym (secondi di carne) lub daniem z ryb (secondi di pesce). Posiłek wieńczy deser (dolci), często bardzo wyrafinowany jak np. tiramisu, cassatta lub panna cotta. Tiramisu wyrabia się z ze śmietankowego, miękkiego sera o delikatnym smaku – z serka mascarpone. Tiramisu w dosłownym tłumaczeniu oznacza “podnieś mnie” pewnie dlatego, że jest niesamowicie lekkim deserem. Historia i data powstania owiana jest tajemnicą. W zależności od regionu Włoch, istnieją różne teorie. Najbardziej prawdopodobna z nich, mówi o stworzeniu deseru w XX w.
Tiramisu w szybkim tempie zdobywał zwolenników na całym świecie i stał się dumą włoskiej kuchni. Tak samo jak w przypadku większości włoskich potraw, kluczem do popularności tiramisu jest łatwość wykonania oraz wyśmienity smak. Tradycyjnie do każdego posiłku podawany jest napój. Do przystawek aperitif – campari,
do dań głównych wspaniałe wina czerwone barolo (męskie)
i barbaresco(żeńskie)
lub słynną wódkę grappa. Zaś do deserów, likier amaretto
lub kawę espresso. Żaden Sycylijczyk nie da się namówić na kawę cappuccino po południu. Produkty mleczne (lub zawierające mleko) są wg nich nieszkodliwe do południa a szkodliwe po południu. Oczywiście wszystko podawane na stół jest świeże, przed chwilą zerwane i przyrządzone i oczywiście najlepsze, czyli sycylijskie. Czasami, aby uhonorować gości z zagranicy, podaje się na stół najlepsze wina importowane.
C.D.N.
Tyraj misiu ;( i amaretto ;( aleś mi smaka na deser narobił 😛
Teraz będę kwitnąć w kuchni i robić – ehhhhhhhhh
Kolejny wspaniały artykuł – czekam na dalsze 🙂
Widzę, że jesteś zagorzałym praktykiem. Wpadnę kiedyś 🙂 na Twoje realizacje. A w najbliższym czasie parę przepisów na dania z serii przystawek (antipasti). Pozdrawiam serdecznie.